Uspokajanie umysłu czy to znaczy, że nie ma myśli

To na dziś, taki upalny dzień, szczególnie dobra metafora

Nasz umysł możemy porównać do kuli śniegowej – zabawki z drobinkami brokatu. Tego przykładu chętnie używam na zajęciach z młodzieżą, ale i dla nas “dorosłych” 😉 może być przydatny.
Gd potrząsamy kulą, drobinki wirują. Ale gdy przestaniemy, zostawimy kulę w spokoju, drobinki powoli opadają na dno.
Nie znikają, nadal są, ale obraz jest bardziej klarowny.
Tak samo jest z umysłem. W codzienności jakbyśmy nieustannie potrząsali kulą umysłu, mamy natłok myśli, chcemy się ich pozbyć.
Ale to nie jest możliwe, im bardziej chcemy nie mieć myśli, tym jest ich więcej.
Myśli nie da się pozbyć, ale można zauważyć różnicę pomiędzy myślami a myśleniem.
Jak piszą Choden i Heather Reagan-Addis w książce Kurs życia opartego na uważności:
“Myśli powstają w naturalny sposób w naszych umysłach. Tak, jak nasze uszy doświadczają dźwięków, tak samo nasze umysły doświadczają myśli… Nie próbujemy się pozbyć naszych myśli.”
Energia podąża za skupieniem, gdzie kierujemy uwagę to się wzmacnia.
A więc skoro nie próbujemy pozbyć się myśli, to zamiast kierować na nie uwagę i rozwijać tok myślenia, możemy skierować ją na coś neutralnego – pomocne może być miarowe oddychanie i liczenie lub powtarzanie.
A myśli nadal są, lecz może z czasem trochę tak jak drobinki w kuli opadają na dno. Mniej angażują, umysł może się nieco uspokoić.
To praktyka, od której zaczynamy nasz trening uważności w nurcie Życia opartego na uważności, przydatna także zawsze na początku każdej medytacji.
Ciekawa jestem Twoich doświadczeń z uspokajaniem umysłu.