Patrzę na to co się dzieje na ulicach, w okolicach bazarków, na twarze ludzi, pośpiech, zmęczenie.
I wraca do mnie myśl, co naprawdę jest dla nas ważne, na ile „zamieszanie świąteczne”, które sobie fundujemy jest naszą wewnętrzną potrzebą, a na ile rozproszeniem, w które uciekamy, na ile pogłębia nasz stres, zabieganie. Bo wypada.
Cały czas żyjemy z napiętym grafikiem.
Może wcale nie muszę szykować kolejnej potrawy i myć okien, może ważne jest żeby zjeść śniadanie z dziećmi ale bez nerwowego zakładania białych koszul.
Te dni to może moment na refleksję, bycie w kontakcie ze sobą, uważnych relacji, ale i zauważania piękna wiosennej przyrody.
Uważnych i Życzliwych Świąt